Ostatni z trzech wpisów gdzie staram się Wam maksymalnie ułatwić wybór wózka dla waszej pociechy, opisując to co jest nam oferowane i dodając własne doświadczenia. Jak się okazało wózek dziecięcy to nie taki prosty zakup, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Oczywiście dla wygodnych, jest opcja „idź do sklepu i kup”, jednak nie narzekaj wtedy na swój wybór. Dwa lata temu ja wybierałem pierwszy „wóz” dla mojego synka (wtedy jeszcze nie wiedziałem jaka będzie płeć) i dzisiaj po czasie mogę stwierdzić, że warto było zgłębić temat bo z naszego wózka jesteśmy bardziej niż zadowoleni. Przeczytaj dlaczego i co ostatecznie wybrałem.
Wózek dziecięcy? Nasz wybór - Bebetto Vulcano!
Od razu na początku muszę to zaznaczyć! To nie jest artykuł sponsorowany. Uważam, że należy chwalić to co dobre tak po prostu, nie oczekując nic w zamian. Tak, Bebetto Vulcano to był (a właściwie nadal jest) bardzo dobry zakup. Kosztował nas około 1250 zł i zamawialiśmy go przez internet, u oficjalnego dystrybutora. Jest to wózek dziecięcy 2w1, czyli łączy w sobie zarówno wózek głęboki – popularną gondolę oraz spacerówkę. Dodatkowo mały akcent patriotyczny – jest produkowany w Polsce.
Dlaczego właśnie ten wózek dziecięcy wybraliśmy?
Powody były dwa, po pierwsze nie braliśmy pod uwagę opcji 3w1 i 4w1 ponieważ mieliśmy pożyczony od rodziny fotelik/nosidełko samochodowe. Po drugie, podeszliśmy do tematu ekonomicznie, stwierdziliśmy, że wybór wózka 2w1 najbardziej się opłaca w naszej sytuacji. Dlaczego akurat ten model? Przekonała nas wizyta w sklepie, gdzie mogliśmy go obejrzeć, „dotknąć”, zobaczyć jak się go składa i jakie ma wyposażenie dodatkowe. Mieścił się też w określonym budżecie, który jak dobrze pamiętam ustaliliśmy na poziomie maksymalnie 1500 zł.
Jak go znaleźliśmy?
Pierwsze poszukiwania były oczywiście w internecie. To w nim znalazłem sklep internetowy, który okazało się ma swój sklep stacjonarny kilka ulic ode mnie. Tam właśnie pojechaliśmy obejrzeć wózki ogólnie, bez żadnego konkretnego modelu a wyjechaliśmy z niego, prawie zdecydowani na właśnie Vulcano. Potem doczytaliśmy o nim w domu, przejrzeliśmy katalog, poczytaliśmy opinie i zamówiliśmy. Niecałe dwa tygodnie i jechaliśmy go odebrać. Koniec historii.
Kiedy kupić wózek dziecięcy?
Chciałoby się od razu po wiadomości, że mamy to – jest potwierdzona ciąża. To taki logiczny, naturalny zakup razem z łóżeczkiem. Wózek to praktycznie pierwsze skojarzenie kiedy mówimy o niemowlaku. To też jeden z pierwszych oferowanych nam prezentów przez przyszłych dziadków (tak też było w moim przypadku – sponsorem pierwszej fury syna jest dziadek), dlatego w tym entuzjazmie często kupujemy go zbyt szybko. Oczywiście wózek nie ma rozmiarów, nie zrobi się za mały jednak w dobie, gdzie „design” jest bardzo ważny, możemy kupić niebieski wózek a potem dowiedzieć się, że to będzie jednak dziewczynka. No i klops. Najlepiej wózek kupić już kiedy znamy płeć dziecka (choć nigdy nie ma pewności) ale nie czekajmy też z zakupem do ostatnich dni ciąży. Zakup w okolicach 7 miesiąca ciąży, powinien być idealny. Wózek będzie już na miejscu, gotowy do pracy niezależnie od terminu akcji „wyjście” ale nie będzie nam zalegał nieużywany w domu za długo.
Kupiliśmy, zjeździliśmy nim ponad rok i co?
No mamy sporo obserwacji, w większości pozytywnych bo nasza ogólna ocena tego właśnie wózka jest bardzo na tak! Są jednak mankamenty, które może nie psują ogólnego dobrego wrażenia, zmuszają jednak trochę do wysiłku i pomyślenia. O szczegółach będzie niżej, tutaj dodałbym tylko, że nie oszczędzaliśmy go, spacery praktycznie codziennie (latem najczęściej dwa razy dziennie), jazda w różnym terenie i w różniej pogodzie. Nie udało nam się go „zajechać”, myślę nawet, że i kolejna pociecha, kiedyś w przyszłości będzie miała z niego pożytek i też będzie miała problem go wykończyć. Ale do rzeczy!
Bebetto Vulcano - (bardzo) mocne strony
Waga
Składanie
W tej kwestii jest bardzo dobrze. Wózek można złożyć do tego stopnia że nie przypomina tego czym jest i wcisnąć nawet w mały bagażnik. Dodatkowym atutem są chowane osie od kółek, dzięki czemu zyskujemy prawie 10 cm na szerokości złożonego wózka oraz składana gondola, która z wanienki składa się do wysokiej na maksymalnie 10 cm płaskiej paczki.

Kosz pod wózkiem zamiast zamykanej torby
Na początku wydawało nam się to wadą, dlatego dokupiliśmy za około 50 zł dedykowaną torbę. Z czasem torba okazała się mało przydatna, ponieważ do kosza wszystko było łatwiej włożyć i cokolwiek z niego wyciągnąć. Torba przydawała się jedynie w sytuacji, gdy wieźliśmy tam rzeczy cenne lub mało atrakcyjne dla oka. Głównie używana na wakacjach, na co dzień mająca swoje miejsce w szafie.

Torba pielęgnacyjna
To już praktycznie standardowe wyposażenie prawie każdego wózka, jednak stwierdziłem że warto ją podkreślić. Przydatna prawie na każdym spacerze, pojemna i przyzwoicie rozwiązana pod względem ilości kieszeni.
Mniejsze zalety
Dobrej jakości materiały
Nic się nam nie popruło, ani nie przetarło. Materiał w miarę szybko schnie, ale nie jest on pokryty powłoką, zabezpieczająca przez wodą. Dobrze się czyści i nie brudzi się jakość nadzwyczajnie. Dobrze wykonane też rączki, obszyte chyba ekoskórą, które praktycznie nie zniszczyły się podczas używania. Do tego dobrej jakości plastiki, które przetrwały próbę Słońca i mrozu oraz aluminiowy stelaż, który również nie nosi praktycznie śladów używania.
Ciekawie rozwiązane zadaszenia
Dach można ustawić w kilkunastu pozycjach, co pozwala nam dostosować go do panującej pogody. Nie wymaga to żadnego wysiłku, klikania czy szarpania, jedynie w jednym miejscu trzeba odpiąć zamek błyskawiczny – pierdoła.

Regulowane dno gondoli
Dno wózka głębokiego to kolejny z plusów tego wózka. Dzięki niewielkiemu pokrętle pod spodem gondoli, możemy lekko pochylić dno wózka, pozwalając dziecku np. leżeć w pozycji półsiedzącej. Szczególnie przydatne u większych niemowlaków, które powoli ciekawi co widać z wózka.
Dobre rozwiązanie wypinania gondoli/spacerówki
Aby rozmontować wózek dziecięcy i wypiąć gondolę lub spacerówkę producent wymyślił sprytny mechanizm. Przycisk (który ma też wadę, o czym niżej), który odblokowuje „górę” wciskamy i zostaje w tej pozycji, potem możemy odblokować przycisk po drugiej stronie, poprzez jego wciśnięcie. Potem musimy już tylko „wyszarpnąć” zdecydowanym ruchem naszą gondole lub spacerówkę. To dobre rozwiązanie, ponieważ możemy jedną ręką przepiąć „górę” wózka, co szczególnie docenimy gdy na drugiej ręce będziemy trzymać dziecko.
To nie wyszło najlepiej...
"Skórzany" podnóżek
Podnóżek pokryty ekoskórą to chyba największa z wad, jakie zauważyliśmy. Rozumiem, dlaczego ta skóra jest w tym miejscu. Tutaj lądują brudne buty i stopy, a skórka jest najprostsza do wyczyszczenia. Jednak jej kolor sprawia, że latem bardzo mocno się ona nagrzewa… Sam osobiście się nią oparzyłem, oczywiście obyło się bez szpitala i bąbli na dłoni, jednak dla naszej pociechy będzie to na pewno powód do płaczu… Jest na to jednak prosta rada – my przykryliśmy ten fragment białą pieluszką tetrową – to rozwiązało problem.

Siedzisko, którego tak łatwo nie wymontujesz i nie wypierzesz
Próbowałem… Na pierwszy rzut oka, wygląda jakby dało się je łatwo wypiąć, jednak przy bliższym poznaniu okazuje się, ze to twardy zawodnik. Ono na pewno da się wymontować, może trzeba będzie rozebrać pół wózka ale się da. Ja się poddałem po paru minutach, stwierdziłem że szkoda zachodu i upraliśmy je na wózku. To temat dla producenta, myślę że wymaga małej zmiany i będzie wszystko grało. Warto pamiętać że to właśnie siedzisko w wózku spacerowym brudzi się najbardziej.
Ciężko działające przyciski wypinania gondoli/spacerówki
Tak jak ogólnie ten mechanizm jest wart pochwalenia, to jednak wciśnięcie przyciska, który odblokowuje gondolę lub spacerówkę, wymaga trochę siły w dłoni. Żona co prawda sobie radzi, ale ktoś kto ma z nim do czynienia pierwszy raz, praktycznie od razu pyta: czy to tak zawsze ciężko chodzi? Domyślam się, że to jakaś forma zabezpieczenia przez przypadkowym wypięciem lub wypięciem „góry” przez dziecko, jednak trochę na wyrost.

Mocowanie osłony
Tutaj zauważyliśmy ostatnią „kuchę”. Zarówno osłona na spacerówkę i gondolę mocowana jest w ten sam sposób – dwa napy (zatrzaski), które jednak dosyć szybko tracą „czepność”. Osłony to element wózka, który jest przez naszą pociechę szczególne ciągnięty, rwany i naginany do granic. Niestety dwa zatrzaski to trochę za mało, by osłona trzymała się na swoim miejscu oraz nie była notorycznie wypinana przez nasze dziecko. Ta niedoskonałość szczególnie jest widoczna gdy nasze dziecko jest w przedziale pół roku do roku, potem jest jakby trochę lepiej – tak akurat było w naszym przypadku.

Bebetto Vulcano - ogólna ocena końcowa
Dałbym 5,5/6 bo to wózek bardzo dobrze wykonany, wytrzymały i funkcjonalny a do tego wypadający świetnie w zestawieniu jakość/cena. Mogę go polecić z czystym sumieniem, ponieważ sprawdził się u nas doskonale a po ponad roku intensywnego używania nie widać na nim jakiegoś wielkiego zużycia. Ma rozwiązania znane z droższych marek i modeli, do tego ma kilka „autorskich” i trafionych rozwiązań (np. chowane osie, regulowane dno gondoli) a mimo tego jest dostępny w bardzo dobrej cenie. Dla estetów do wyboru jest dodatkowo kilka wariantów kolorystycznych. Czego chcieć więcej?
Wózek dziecięcy - podsumowanie
Nie wydawaj fortuny i kup wózek z głową. To przepis na sukces, jeżeli chodzi o pojazdy dla najmłodszych. Wózek dziecięcy to nie powód do szpanu, tylko Wasz niemal codzienny towarzysz. Im mniej będzie wam problemów stwarzał tym milej spędzicie razem czas, a jeżeli do tego dołożycie poczucie rozsądnie wydanych pieniędzy, bez przepłacania i epatowania marką, zostaniecie szczęśliwymi posiadaczami doskonałego rydwanu dla waszej pociechy. Wózek dziecięcy ma być przede wszystkim funkcjonalny, wytrzymały i lekki – zapamiętaj to a dokonasz właściwego wyboru.
A Wy co polecacie lub odradzacie?
Wszystkie użyte materiały graficzne, nieoznaczone logiem kierunkowo.pl pochodzą z udostępnionych materiałów promocyjnych marki BEBETTO.