Moje coroczne wyzwanie, które robię przez 30 dni poprzedzających święta Bożego Narodzenia, stało się niemal rytuałem. Nazwałem je „Miesiąc bez rozpusty”, bo faktycznie zrezygnowałem w tym czasie z jedzenia, które kusi i rozpieszcza, choć niekoniecznie dobrze wpływa na nasze ciała. O tym jak mija miesiąc bez rozpusty, jakie są najgorsze momenty i kiedy przychodzi kryzys, dowiecie się właśnie z tego wpisu! Oczywiście w nim również przedstawiam moje obserwacje samego siebie oraz efekty i wyniki po miesiącu ograniczania się!
Miesiąc bez rozpusty… O co chodzi?
Miesiąc bez rozpusty to moje „zdrowe” postanowienie, którego zasady poznacie we wpisie: Miesiąc bez słodyczy i niezdrowego jedzenia. Przyłącz się! W skrócie chodzi o to, by na 30 dni odstawić wszystkie najbardziej popularne i najbardziej lubiane niezdrowe przekąski i słodycze. W tym wpisie opisuję już dla Was efekty tych wyrzeczeń!
Czy ciężko wytrzymać miesiąc bez rozpusty?
Miesiąc bez rozpusty robię sobie od 2019 roku, więc mogę o nim powiedzieć coś więcej. Czy było ciężko wytrwać w postanowieniu? Na początku zawsze jest kiepsko, sporo się o nim myśli, stale przypomina się w głowie, że jest lista rzeczy zakazanych i zdeklarowało się jej trzymać. Na początku jest okres oswajania z nową sytuacją, który nie jest najłatwiejszy i wymaga najwięcej silnej woli. Potem jest już lżej, człowiek się przyzwyczaja, odnajduje zamienniki dla ulubionych „niezdrowych” przekąsek. To właśnie jest moment przełomowy, bo wiedząc co można szybko chwycić do zjedzenia zamiast wcześniejszych smakołyków, szybciej ratujemy swoją nadwątloną silną wolę.
Dla pocieszenia powiem Wam, że każdy kolejny miesiąc bez rozpusty jest prostszy, a czas oswajania się skraca.
Najgorsze momenty i kryzysy…
Bez dwóch zdań najgorsze są pierwsze dni i… wszelkie późniejsze spotkania, czy to odwiedziny u mamy lub teściów, wizyta znajomych a nawet zwyczajna „kawa” w pracy. Trudne jest nie tyle samo odmówienie skosztowania „zakazanego” co wytłumaczenie się dlaczego odmawiasz? Tak dla humoru kilka sztandarowych pytań: Odchudzasz się? Postanowienie adwentowe? Masz złe wyniki? Może cukrzyca? Źle się czujesz? itd… Tłumaczenie, że tak sobie po prostu postanowiłem nie dociera do nich wcale… Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Może to wina pokolenia i czasów, w których uważamy, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Może…
A co kusi najbardziej? Oczywiście szafka ze słodyczami, która zazwyczaj wypchana czekoladą i ciastkami. Zawsze była ona najlepszą współtowarzyszką wieczorów i chwil głodu, a teraz udajemy że nie istniejemy nawzajem. Ale mimo to, ona kusi najbardziej. Oczywiście, pewien fast-food spod loga wielkiej litery „M”, mijany kiedykolwiek również wydaje się za każdym razem lepiej widoczny, szybciej zauważony. Tak samo półka z gotowymi przekąskami czy daniami w sklepie za rogiem. Tak naprawdę kusi wszystko tak samo, w końcu „zakazany owoc smakuje najlepiej”.
Jak się czułem?
Liczby nie kłamią, jest poprawa i cyferki okazały się mniejsze. Na wadze udało się stracić około 1,5 kg a na obwodzie blisko 2 cm. Moim zdaniem to dużo, biorąc pod uwagę że jedyne co zrobiłem to odstawiłem słodkie i niezdrowe. Nie ćwiczyłem dodatkowo, nie głodziłem się a nawet nadrabiałem słodkie, wytrawnym, świeżo przygotowanym. Przyznam się, że nie wierzyłem w to, że w kwestii wagi coś się poprawi (podobnie obwodu) – podchodziłem do tego sceptycznie, uważałem, że bez wysiłku fizycznego, skuteczne chudnięcie jest niemal niemożliwe. Myliłem się. Choć zaznaczmy, że ogólnie wynik 1,5 kg (2 cm w pasie) mniej w miesiąc, porywający nie jest ale na pewno warty odnotowania.
Samopoczucie
Tutaj nie zauważyłem zmian ani na plus ani na minus. Może i jedzenie czekolady powoduje, że człowiek staje się szczęśliwszy, jednak ja u siebie nie zauważyłem zmniejszenia ilości szczęścia i radości na co dzień. Nie miałem żadnych stanów depresyjnych czy nadmiernych spadków energii. Wszystko było po staremu.
Senność
Tutaj coś się zmieniło. Zaleca się spać 7-8 godzin na dobę, ja wyrabiam z tego, z reguły 6-7 godzin. Zdarzają się się przez to kryzysy, najczęściej około godziny 17-18 po południu. Wszystko mnie nuży a oczy same się zamykają. W tej kwestii było nieco inaczej, mimo że nie zmieniłem nawyków i godzin nocnego spania. Zauważyłem, że przez okres 30 dni bez niezdrowego jedzenia nie miałem takich sennych kryzysów ani w domu, ani w pracy. Można to naukowo wytłumaczyć analizując proces trawienia cukrów (ale ja tylko stwierdzam fakt, zostawiając go takim jaki jest).
Rozdrażnienie
Świat wkurzał mnie tak samo jak wcześniej. Tutaj też nie zauważyłem zmian, choć pewnie o to najlepiej byłoby spytać moją żonę.
Głód
Były momenty, kiedy wcześniej wjeżdżała czekolada, zagryziona ciastkiem, bo po prostu dopadał mnie głód. Po za pierwszym tygodniem, kiedy trwa oswajanie się z nową sytuacją, w ogóle nie zauważałem tego problemu. Szybko znalazłem „zdrowe” zamienniki a dodatkowo w dni, kiedy obiad był lekki, od razu planowałem kolację, której wcześniej nie jadłem. W ten sposób zamiast podjadać byle co, nauczyłem się zjeść dobrze i zdrowo a nie tylko zabić „głoda”.
Silna wola
Tak, takie wyzwania ćwiczą silną wolę, niezależnie od tego jaka jest ona mocna i jak bardzo wystawiana na próbę. Dzisiejsze czasy nie uczą nas samozaparcia i zdecydowania. Wszystko mamy dostępne praktycznie od ręki, nie musimy czekać ani odmawiać sobie niemal czegokolwiek. Przez to stajemy się wymagający a nawet roszczeniowi wobec innych, gdzie często nie wymagamy nic od siebie. Takie błahe wyzwania ja miesiąc bez rozpusty; nie za krótkie i niezbyt wymagające dają nam szansę popracować nad samym sobą.
Po wytrwaniu i sprawdzeniu własnej silnej woli, nawet błaha sytuacja w której odmówiliśmy sobie zakupu czy zjedzenia czegoś kuszącego, jest powodem do niesamowitej dumy i zachwytu nad samym sobą w głębi ducha! Cudowne uczucie! Często potem dochodzi się do wniosku, że ta nasza pokusa, z którą się wygrało, była jedynie chwilową fanaberią a nie prawdziwą potrzebą.
Efekty i wyniki moich wyrzeczeń!
Miesiąc bez rozpusty w 2019 roku
Nie było lekko, szczególnie na początku ale ostatecznie wytrwałem bez „grzechu”! Wyniki mojego miesięcznego wyrzeczenia są zachęcające, ponieważ startowałem z:
- wagą 90,6 kg,
- obwodem w pasie 99,5 cm,
a zakończyłem z:
- wagą 89,1 kg,
- obwodem w pasie 97,5 cm!
Matematyka nie kłamie i wychodzi na to, że dzięki miesięcznemu zrezygnowaniu ze słodyczy i niezdrowego jedzenia zgubiłem 1,5 kilograma oraz 2 centymetry w obwodzie! I to bez żadnej drakońskiej diety, czy liczenia każdej kalorii! Mała zmiana a jaka skuteczna:)
Miesiąc bez rozpusty w 2020 roku
Miesiąc bez rozpusty rok później okazał się prostszy, bo okres oswajania się i odkrywania zamienników był dużo krótszy. Niestety przytrafił mi się jeden grzech ciężki, zjadłem kawałek domowego ciasta chyba 5 dnia wyzwania… Zapomniałem się po prostu… Później było już górki i bez grzechów! W tym roku zaczynałem z:
- wagą 90,3 kg,
- obwodem w pasie 99 cm,
a skończyłem z:
- wagą 85,7 kg,
- obwodem w pasie 96 cm!!!
I to jest wynik! Schudłem o niemal 5 kilogramów i zgubiłem w pasie 3 centymetry! Jeżeli ktoś wątpił, czy miesiąc bez rozpusty cokolwiek pomaga w zrzuceniu zbędnych kilogramów, chyba nie ma już wątpliwości!
Miesiąc bez rozpusty w 2021 roku
Kolejny rok i kolejny miesiąc bez rozpusty to już była rutyna:) Oczywiście pierwsze 2-3 dni wydawało się, że nie ma nic co mógłbym zjeść ale ten stan szybko minął! Standardowo raz się zapomniałem i wypiłem 2-3 szklanki coli w towarzystwie… Ale odkupiłem grzechy oddając krew! W tym roku startowałem z:
- wagą 90,4 kg,
- obwodem w pasie 98 cm,
a skończyłem z:
- wagą 86,6 kg,
- obwodem w pasie 97 cm!
Znowu się udało! Schudłem o niemal 4 kilogramów! Kolejny dowód na to że miesiąc bez rozpusty działa! Jednak największym sukcesem w tym roku było utrzymanie wagi (tej mniejszej) aż do 12 stycznia (w tym dniu właśnie dodaję ten fragment), co wcześniej się nie udawało. Oby tak dalej!
Kolejne 30 dni…
W 2020 roku (i na początku 2021) sprawdziłem jeszcze jak długo dam radę utrzymać swoje osiągnięcia. Niestety po 30 dniach od Wigilii 2020, na wadze wyskoczyło 90,6 kg a w pasie tasiemka pokazała ponownie 99 cm… Mówiąc krótko, zaprzepaściłem miesiąc wyrzeczeń w kolejny miesiąc, gdzie zbytnio sobie poluzowałem… Dało mi to do myślenia i chcąc utrzymać dobre nawyki żywieniowe, stworzyłem sam dla siebie dietę bez diety, którą poznacie w osobnym wpisie! Szczegóły poniżej!
Miesiąc bez rozpusty. Podsumowanie wyzwania!
Posumowanie będzie krótkie – WARTO na 30 odstawić słodycze, niezdrowe jedzenie, słodkie napoje i kuszące przekąski! Ta naprawdę mała zmiana, pomoże Wam wrócić na dobre tory, jeżeli chodzi o wagę i wygląd a także, zweryfikuje i przećwiczy waszą silną wolę. Same plusy! Tylko nie zepsujcie swojej miesięcznej pracy, tak jak ja to zrobiłem… Dlatego jeżeli chcecie utrzymać swoje świetne wyniki, które uzyskaliście po miesiącu rozsądnego i zdrowego odżywiania, nie dopadajcie do stołu jak wygłodniały lew, tylko spróbujcie dalej racjonalnie i zdrowiej się odżywiać!
Nie wiecie jak to zrobić? Zapraszam Was do wpisu Dieta bez diety, w którym pokazuję swój sposób na zdrowsze jedzenie, kontrolę masy ciała wraz z przepisami!
Nota końcowa
Wpis ten oraz opisana w nim idea nie jest profesjonalnym planem żywieniowym, opracowanym przez specjalistę ds. żywienia i żywności. Ma on na celu zachęcenie do wprowadzenia w swoje codzienne życie, zalecanych nawyków żywieniowych oraz zmotywowanie czytających do podjęcia kroków ku zdrowszemu trybowi życia.
Jeżeli kierując się wyżej opisanymi sposobami nie uzyskałeś oczekiwanych wyników, skonsultuj się z lekarzem lub dietetykiem. Pamiętaj aby zawsze kierować się aktualnymi zdrowego żywienia, które znajdziesz na stronach Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH. Na stronach NCED możesz uzyskać również bezpłatną profesjonalną pomoc dietetyka online a także uzupełnić swoją wiedzę nt. żywienia i żywności.