Planowana na prędce i w małym zamieszaniu w związku z epidemią, mikropodróż po Dolnym Śląsku okazała się dokładnie tym, co było mi potrzebne w tym czasie. Z racji miejsc, które zdecydowałem się odwiedzić była gwarancją sukcesu, ponieważ Ślęża od zawsze jest dla mnie miejscem szczególnym a Srebrna Góra z górującą nad nią twierdzą, okazała się atrakcją z najwyższej półki. Przeczytaj o tym, gdzie dokładnie dojechałem, co udało się zobaczyć oraz jak zaplanowałem swoją mikropodróż by dzień wykorzystać do ostatniej chwili!
Mikropodróż po Dolnym Śląsku – krótki wstęp
Mikropodróż po Dolnym Śląsku miała być lekiem na odwołany w ostatniej chwili wyjazd do Karpacza, który nie doszedł do skutku z racji zawirowań epidemicznych. Karpacz planowałem na trzy dni, niestety później musiałem zweryfikować swoje plany, podjąć odpowiedzialną decyzję, postawić bezpieczeństwo i zdrowie na pierwszym miejscu i ruszyć na jednodniową wyprawę.
Swoją mikropodróż po Dolnym Śląsku zaplanowałem niemal co do minuty, by wykorzystać dzień w trasie do maksimum. Opłaciło się! Udało się zobaczyć wszystkie miejsca i zrealizować plan maksimum, czyli wejść i zwiedzić Twierdzę Srebrna Góra również od środka. Właśnie o to najbardziej się obawiałem, bo planując wyjazd nie było miejsca na korki czy utrudnienia na drodze, które pewnie każdy z własnego doświadczenia wie, że potrafią skutecznie ukraść cenny czas.
Mikropodróż po Dolnym Śląsku – moja trasa
Wszystko poszło jednak jak po maśle. Udało się dojechać i wejść na Ślężę (przeczytacie o tym we wpisie Ślęża. Śląski Olimp w barwach jesieni.), następnie przespacerować się po Sobótce, dojechać przez Przełęcz Tąpadła do punktu widokowego na Góry Sowie w okolicach Bielawy by ostatecznie dotrzeć do Srebrnej Góry, zobaczyć najpierw samą miejscowość a później górującą nad nią majestatyczną twierdzę obronną. Cała moja trasa wyglądała następująco.
Cała trasa od wyjścia z domu, aż do powrotu do domu miała mi zająć według planu 14,5 godziny a do przejechania miałem ponad 550 kilometrów. Jeżeli do tego dołożyć jeszcze wszystkie przejścia to na prawdę było co robić. Ale czego nie robi się dla przygody i pasji!
Mikropodróż po Dolnym Śląsku. Wszystkie wpisy z wyprawy!
Ten wyjazd choć krótki, bo jedynie jednodniowy, był na tyle intensywny, że całą mikropodróż po Dolnym Śląsku podzieliłem na kilka wpisów. Oto one:
- Ślęża i Srebrna Góra, czyli mikropodróż po Dolnym Śląsku!
- Twierdza Srebrna Góra. Przeczytaj jak tam było!
- Ślęża. Śląski Olimp w barwach jesieni.
Dodatkowo jak zawsze na moim blogu, najciekawsze odwiedzone miejsca opisałem dla Was w kategorii tu byłem. Z tego wyjazdu przygotowałem opisy odwiedzonych miejsc i atrakcji, oto kilka z nich:
Mikropodróż po Dolnym Śląsku. Start!
Nie jestem rannym ptaszkiem i godzina 5 lub 6 dla mnie to środek nocy:) By wyrobić się i zobaczyć wszystkie miejsca za dnia, trzeba było jednak wstać wcześnie rano. Trzeba pamiętać, że ruszałem w ostatnim tygodniu października, już po zmianie czasu przez co widno było od około 6:40 (wschód Słońca) do około 16:30 (zachód Słońca).
Wyjechałem o 6 z Poznania, oczywiście o tej godzinie nie było mowy o jakichkolwiek korkach. Szybko dojechałem do S5, którą błyskawicznie dojechałem do Wrocławia. Potem raz dwa autostradową obwodnicą do autostrady A4, którą przejechałem całe 3 kilometry na zachód i zjechałem w kierunku DK35. Tutaj już drogowskazy oraz sama Ślęża prowadziły mnie do Sobótki.
Po drodze jedyną przygodą była mgła, która utrzymywała się niemal przez całą drogę S5-ką między Poznaniem a Wrocławiem. Korki spotkały mnie już tylko na zjazdach z A8 na A4 i później z A4 w stronę DK35. Nie ma się co dziwić, w okolicach Wrocławia byłem około ósmej rano, czyli w „szczycie” komunikacyjnym, na domiar poniedziałkowym.
Witaj Sobótko!
Miałem plan wejść na Ślężę od północnej strony masywu a podczas podejścia przejść również przez Wieżycę. Stąd decyzja o zaparkowaniu samochodu mogła być jedna – Sobótka. Idealnym miejscem, do tego właśnie stworzonym jest duży parking zlokalizowany przy ul. Armii Krajowej, która to biegnie tuż pod Ślężą a z niej bezpośrednio można wejść na szlaki.
Ruszam na Ślężę
O moim wejściu na Ślężę przeczytacie w osobnym wpisie. Wykonałem tam mnóstwo zdjęć, wiele miejsc odwiedziłem przy okazji zdobywania góry i opisanie tego wszystkiego w tym jednym wpisie byłoby niezłym wyzwaniem dla mnie, a dla Was obszerną lekturą. Dlatego podzieliłem całą mikropodróż po Dolnym Śląsku na mniej obszerne wpisy, by czytało się przyjemniej a wszystko co dla Was przygotowałem było czytelniejsze.
… i już jestem z powrotem
Ślęża zdobyta! Ja ponownie jestem w Sobótce i nim ruszę do centrum miasta, idę w kierunku Alei Sław Kolarstwa, która znajduje się na skrzyżowaniu ul. Armii Krajowej oraz al. św. Anny. Dla mnie, od lat wiernego kibica kolarskiego oraz szosowego amatora Sobótka to miejsce bardzo szczególne a Aleja Sław Kolarstwa to niemal jak dla wielu pozostałych Aleja Sław w Międzyzdrojach!
Aleja Sław Kolarstwa to miejsce, które ma podtrzymać pamięć o tej pięknej dyscyplinie sportu, w której Polacy odnosili ogromne sukcesy w swojej historii. Nie przypadkowo wybrano Sobótkę, gdyż to właśnie ona uznawana jest za stolicę polskiego kolarstwa i to właśnie ona gości wiele ważnych imprez kolarskich, które odbywają się w naszym kraju.
Zresztą tuż obok alei przebiegają trasy rowerowe, które wiodą właśnie po trasach najważniejszych tutejszych wyścigów kolarskich.
Centrum Sobótki
Po przespacerowaniu się Aleją Sław Kolarstwa wróciłem na parking. Wsiadłem i pojechałem w stronę centrum Sobótki. Zajęło mi to dosłownie 2 minuty i już parkowałem na ul. Kościuszki.
Zabrałem aparat i plecak i ruszyłem w stronę najważniejszych miejsc w Sobótce. W pierwszej kolejności dotarłem do rynku na którym znajduje się Urząd Miasta i Gminy, choć największy symbol i znak rozpoznawczy minąłem po drodze. Chodzi o kościół św. Jakuba Apostoła, którego szpiczasta wieża góruje nad miastem.
Ale wracam na Rynek bo to on jest podobno sercem miasta. A na nim poza budynkiem urzędu znajdziemy również kilka ciekawych rzeczy. Pierwszą z nich jest mało estetyczna ale wiernie oddana makieta Masywu Ślęży a drugą symbol Ślęży – rzeźby kultowe.
Muzeum Ślężańskie
Wracając z Rynku w Sobótce, wybrałem powrót inną drogą. Dzięki temu przechodziłem jeszcze koło Muzeum Ślężańskiego, które i tak wiedziałem że będzie zamknięte. Czynne jest jedynie w wybrane dni a mi nie udało się wstrzelić… Szkoda, bo podobno ma ciekawą ekspozycję.
Od muzeum już najkrótszą drogą zmierzałem do auta. Sobótka nie tętniła życiem, kramy na Rynku były zamknięte, podobnie jak muzeum dlatego nawet gdybym chciał zobaczyć coś jeszcze , lista się skończyła. Ciężko mi powiedzieć jak Sobótka wygląda w ciepłe lato ale wierzę, że znacznie ciekawiej.
Przełęcz Tąpadła
Ruszając z Sobótki, skierowałem się w stronę Bielawy, oddalonej o około 25 kilometrów w linii prostej. Zdecydowałem jednak, że pojadę przez Przełęcz Tąpadła na której byłem już kilka lat wcześniej i to z właśnie ruszając z niej zdobyłem pierwszy raz Ślężę. Ta krótka sentymentalna podróż była po pierwsze trochę po drodze a po drugie, chciałem strzelić kilka zdjęć, których mi brakowało by przygotować dla Was jeszcze kilka wpisów dotyczących Ślęży.
Moja wizyta na przełęczy trwała pewnie z 10-15 minut. Miło było zobaczyć, że mimo pandemii i poniedziałku jest trochę ludzi, którzy ruszyli z niej w stronę szczytu Ślęży.
Punkt widokowy koło Bielawy
Teraz czekała mnie dłuższa trasa, która zajęła mi ponad pół godziny. Wąskie, czasami dziurawe drogi nie umilały jazdy lecz od Dzierżoniowa już było bardzo przyjemnie. Jedynie sam dojazd do punktu widokowego na Góry Sowie za Bielawą, wiodący po wąskiej drodze, stale wznoszącej się do góry i tylko z kilkoma mijankami, przy kilku samochodach wymagał małej gimnastyki samochodowej. Ale ostatecznie dojechałem na miejsce, bez większych przygód.
Niestety pogoda robiła się coraz gorsza. Z pięknego bezchmurnego poranku nie zostało nic… Teraz, około godziny 13, niebo spowite było ciężkimi chmurami a nad górami unosiła się nieprzyjemna mgła, która ograniczała widoczność i same widoki.
Jednak nie ma co narzekać, panorama Gór Sowich i tak była piękna. Ja zrobiłem sobie w tym miejscu małą przerwę na szybki „obiad”, a wcinając swoje zapasy pstrykałem i pstrykałem…
Srebrna Góra przybywam!
Po zjedzeniu i popstrykaniu zdjęć wróciłem do samochodu. Ku mojemu zdziwieniu, do zatoczki w której się zatrzymałem wjechał samochód, z którego wysiadły dwie Panie i również poszły nacieszyć oczy widokiem (był poniedziałek, około 13). Jestem ciekaw czy to miejsce faktycznie jest takie popularne wśród miejscowych.
Ale czas jechać dalej, ostatnie miejsce na liście czeka! Kilkanaście minut drogi i minąłem tablicę „Srebrna Góra„. Pogoda robiła się coraz gorsza, na szybach pojawiały się krople deszczu ale ja nie odpuszczałem, bo wiedziałem że prędko tu nie wrócę a czas jest rewelacyjny, więc trzeba korzystać.
Zaparkowałem na parkingu przy ul. Zimowej i ruszyłem w dół miejscowości. W samym centrum Srebrnej Góry stoi kościół… który nie jest już kościołem! To dawna protestancka świątynia, która dzisiaj pełni funkcje sali widowiskowej. Trzeba przyznać, że nietypowe rozwiązanie.
Samo centrum miejscowości to bardzo urokliwe miejsce, otoczone zabytkową zabudową. Miło się tutaj spacerowało, choć miasto było wymarłe. Jedynie rdzenni Panowie z przystanku, który popijali wystrzałowe trunki, niczym Ci pamiętni z Lubniewic! Ciekawostką są rzeźby pruskich żołnierzy, które co chwila ukazują się naszym oczom. Miłe nawiązanie do Twierdzy, która na pewno jest najważniejszą atrakcją okolicy.
Czas na Twierdzę!
W jednym ze sklepów (tym z najładniejszą witryną i szyldem) kupiłem jeszcze tradycyjnie kilka regionalnych piwek, choć muszę przyznać, że sklep był bardzo dobrze przygotowany jeżeli chodzi o alkohole. W ladzie chłodniczej, obok szynek i serów chłodziły się „małpeczki” oraz „ćwiartuchny”. Jeszcze kilka lat temu powiedziałbym – szanuję, dzisiaj wiem, że dla wielu ten widok jest smutną koniecznością…
Wróciłem do auta i ruszyłem drogą w górę, zbliżając się do miejsca z którego ruszą się pieszo w stronę Twierdzy Srebrna Góra. Kilka minut i byłem już na parkingu.
Podobnie jak Ślęża, również Twierdza Srebrna Góra to materiał na osobny wpis i dlatego przeczytacie o niej w specjalnym wpisie, poświęconym tylko Twierdzy w Srebrnej Górze. To miejsce okazało się atrakcją pierwszej wody, dlatego tym mocniej zapraszam Was do przeczytania wpisu jej poświęconego – Twierdza Srebrna Góra. Przeczytaj jak tam było!
Czas wracać…
Plan zrealizowany, lista w całości „odhaczona” a ja wyraźnie zmęczony ale i mega szczęśliwy. To wszystko wskazuje na jedno, trzeba wracać… Usiadłem jednak jeszcze na kilka minut w samochodzie, dookoła było już ciemno a ja wypiłem sobie kilka łyków nadal ciepłej herbaty. Chwile odpocząłem, zebrałem się w sobie i ruszyłem. Trzy godziny drogi do domu zleciały i minęły bez problemu, dzięki czemu po godzinie 20 stanąłem w progu naszego mieszkania.
Mikropodróż po Dolnym Śląsku. Podsumowanie
Tak to był bardzo dobry wyjazd. Mikropodróż po Dolnym Śląsku, planowana na prędce i wciskana w kalendarz okazała się świetną przygodą. Jedyna szkoda, że nie mogłem jechać razem z moją familią, bo im również na pewno by się podobało. Niestety założone tempo byłoby zbyt intensywne dla mojego dwuletniego synka i pewnie z nim na pokładzie, nie udało by się zrealizować tego wyjazdu. Nie wykluczam jednak, że kiedyś już razem z nim i moją małżonką wybierzemy się tą samą trasą, bo jest ona ultra ciekawa!
Poznajcie więcej miejsc z Dolnego Śląska!
Poznajcie moje wpisy z Dolnego Śląska! Być może wśród nich znajdziecie inspirację do swojego wyjazdu! Znajdziecie ja w kategorii zwiedzam Polskę!
Co warto zobaczyć w Karpaczu? Poznajcie moje TOP5!
Przybyliście do podnóża Karkonoszy i zastanawiacie się co warto zobaczyć w Karpaczu? W tym wpisie znajdziecie 5 moich propozycji, które…
Muzeum Papiernictwa. Jedyna taka papiernia, wystawa i warsztaty!
Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju to jedna z dolnośląskich perełek i jednocześnie jedna z pozycji obowiązkowych do odwiedzenia, podczas poznawania ziemi…
Poznajcie również miejsca na Dolnym Śląsku, które opisałem dla Was w kategorii tu byłem. Oto kilka z nich:
Poradniki turystyczne kierunkowo.pl!
W kategorii poradnik przygotowałem dla Was również poradniki turystyczne, dosłownie przepełnione praktycznymi wskazówkami i radami, dzięki którym łatwiej będzie Wam ruszać na wyprawy i podróżować. Oto dwa z nich:
Listonic. Mobilna checklista, nie tylko do zakupów…
Kiedyś myślałem, że mam dobrą pamięć ale już z tego wyrosłem:) Od kiedy, zamiast kilku tematów na głowie mam ich…
Paragony grozy! Jak ich uniknąć?
„Paragony grozy” to jedno z głośniejszych haseł każdego sezonu urlopowego. Choć wiele w nim przesady i sensacji, można na nie…